Wiśta wio...

Ostatnio tak dużo się dzieje,że na nic nie mam czasu. Najważniejsze i jednocześnie bardzo wyczerpujące, to choroba taty, która się zdecydowanie nasila. Do tego dochodzi depresja, której tata nie chce zauważyć i koło się zamyka. Objawy somatyczne są tak duże,ze nieraz sama daję im wiarę. Potem przychodzą wyniki i okazuje się, że w organizmie fizycznie nic się nadzwyczajnego nie dzieje.Praca zawodowa też nieźle daje do wiwatu, choć na szczęście tutaj akurat nagrodą są drobne sukcesy. No i drobne kłopoty w życiu rodzinnym. Naprawdę potrzebuje wytchnienia, ale tyle mojego, co tu napiszę. Potem znów wista, wio..