Dzisiaj ostatnie szczepienie. Potem jakieś 10 dni i wreszcie możliwość wychodzenia na dwór.Zaczynamy naukę chodzenia na smyczy. Kupiliśmy obróżkę i szeleczki. Nic psiakowi nie odpowiada. Znaczy, akceptuje po długim czasie jedno i drugie, ale bez smyczy.Po jej dopięciu kładzie się na ziemi i gryzie smycz. Oj, ciężko go będzie nauczyć chodzenia na smyczy. Chce biegać bez uprzęży!

Refleksje.

Od rana mróz. Nieco mniejszy niż wczoraj, ale i tak potężny.Za to słońca dużo!Ubrałam się bardzo ciepło. Przeprosiłam nawet swój zimowy płaszczyk. Wszystko z powodu pogrzebu. Umarła znajoma z pracy. Od lat już emerytka, ale całe moje zawodowe życie, szczególnie początki, związane były właśnie z nią. Musiałam ją pożegnać. Zaraz potem refleksja. Dokąd tak naprawdę zmierzamy? Po co ten pośpiech? W jednej sekundzie to wszystko przestaje być ważne.I jeszcze bardziej przykra. Nie ma ludzi niezastąpionych. Ech, ale mnie naszło dzisiaj...

Kiedy wreszcie będzie wiosennie?

Wyraźnie brakuje mi słońca. Zrobiłam się drażliwa i kłótliwa. Szukam miejsc, gdzie można się zwyczajnie wyciszyć. Po pierwsze, wygodny fotel i książka.Do niedawna działało. Już nie działa! Kiedy wreszcie umościłam się względnie wygodnie, okazało się,że nie mam odpowiedniej lektury!Przerzuciłam stos książek i zrezygnowałam z czytania.Pomógłby spacer, ale jest zimno, więc odpada. Spróbowałam nawet oglądania telewizji. Obejrzałam (do końca!) komedię pt. "Skarbek". No fakt, tematycznie bardzo na czasie. Mąż kupił żonie z okazji rocznicy ślubu szczeniaka.Maleństwo cudnie okręciło sobie wokół łapek panią domu. Uśmiałam się do łez. Jeszcze trochę i nadejdzie wiosna. Dni będą długie i ciepłe. Nie mogę się doczekać...

W sobotę.

Mija sobota. Zimna i śnieżna, choć myślałam,że już bliżej wiosny.Uporałam się z większością zaległości w pracach wszelakich. Spokojnie usiadłam przy komputerze. Przede mną kubek gorącej, aromatycznej kawy. Przy nogach śpi psiak. Dobrze jest. Ciepło i błogo. Spokojnie. Trzeba się uczyć cenić takie chwile. Często w pogoni za nie wiadomo czym, gubimy to, co ważne.

Już troszkę wydoroślał!

Jest naprawdę prześmieszny. Dokładnie taki, jaki powinien być piesek. Wesoły, pogodny,skory do psot, ale grzeczny. Nie niszczy, gdy zostaje sam. Nie ma też problemu z jego karmieniem. Zjada wszystko, aż furczy!Nawet ryż na mleku! :-))

Piątek wieczorem...

Kurcze, w pięć niemal minut musiałam podjąć ważną zawodową decyzję. Jak ja lubię takie "na przedwczoraj". Podjęłam na "tak". Nie wiem, czy rozsądnie, bardziej ambicjonalnie. No bo przecież ja zawsze dam radę. Potem będę beczała w poduszkę. Cóż, samo życie!Żeby już tak ta wiosna! Nie mogę się doczekać zrzucenia ciepłej kurtki!Tak bardzo bym chciała pojechać za miasto, połazić po lesie . Od razu inne nastawienie do życia! Ale cóż, trzeba jeszcze cierpliwie poczekać.
A psiak rośnie jak na drożdżach. W poniedziałek drugie szczepienie i jeszcze tydzień kwarantanny. Potem już będzie mógł wychodzić na spacery.Kupiłam mu szelki i smycz. Bardzo się wczoraj buntował, kiedy próbowałam mu je założyć.

Świtanie

kolejny początek
przywarł porankiem do okna
otwierasz się szeroko na i do

to duży dom
z kątem dla każdego

sadowią się myśli splątane
tyle supełków
sznurujesz pamięć

słońce malujesz ciepłe
na promykach zawieszasz głos
w ciszy szukasz końca

No... szaleje! :-))



A za oknem byle jak.

Dzisiaj już nie jest słonecznie. Od razu nastrój gorszy.Zaparzyłam kawę, psiak ułożył się przy nogach, chociaż ma swoje legowisko. Zapowiada się długi dzień.Wczoraj udało mi się namówić moich panów do usunięcia wszystkich kaset VHS. I tak nie ma ich na czym odtwarzać. Dzięki temu zyskałam kilka metrów półek. Może faktycznie poukładam książki jakoś logiczniej. Tylko, czy ja je wtedy aby na pewno odnajdę? Jakoś udaje mi się poruszać w tym bałaganie. Przekonałam się już nie raz,że przyzwyczajenie drugą naturą... Postanowiłam niedawno znaleźć odpowiednie miejsce dla moich kadzidełek i... No właśnie, nie mam pojęcia, co to było za miejsce. Mam nadzieję,że trafię na nie przypadkowo. Muszę też coś zrobić z kaktusami. Najlepiej by było je przesadzić do wspólnej, większej doniczki. Widziałam nawet taką podłużną, szklaną donicę. Może byłaby odpowiednia.

***

Hurrra! Za oknem słoneczko! Od razu weselej. Już nie mogę się doczekać wiosny!Zrobiłam nawet przegląd garderoby. Niczego szczególnego nie potrzebuję.Kilka shirtów- to wszystko, czego mi brak. W zeszłym roku wyjątkowo dużo czasu spędziłam w galeriach i na wyprzedaży kupiłam mnóstwo naprawdę fajnej odzieży.Znaczy,nie aż takie mnóstwo, ale zważywszy na fakt,ze nie lubię zakupów i rzadko biegam po sklepach, to jednak sporo. Potrzebna jest mi tylko duża, czarna torebka.Zrobię dzisiaj porządek w książkach. Od dawna obiecuję sobie poukładać je jakoś sensownie, ale z reguły kończę na jednej półce.Kiedy usiłuję ułożyć tematycznie, wygląda to koszmarnie. Wielka, malutka, średnia, wielka, dwie malutkie i tak dalej...Na koniec zostaje kilka, które się nigdzie nie kwalifikują i cały wysiłek diabli biorą.

Już sny posnęły...

już sny posnęły ciężkim snem
i śni mi się na jawie
miasto nie-miasto
czy ja wiem
ulica mi znajoma
pnie się ku górze
ginie w mgle
gdzieś w ciszy przeszłość spięta
tam dalej most
próbuję przejść
pajęcza sieć zabrania
czas obudzony
gwar gdzieś w tle
jakieś nawoływani
nie było nas i nie ma
i nigdy nas nie będzie
błądzę wśród wspomnień
szukam wrót
może odnajdę drogę
biegnę i wracam biegnę znów
chcę odejść i nie mogę

W jak wiosna.

Cały czas jeszcze jestem chora. Paskudna infekcja!Za to odpoczywam, czytam, nadrabiam domowe zaległości. Szkoda,że jest tak mało słońca. Nie wpływa to dobrze na nastrój. Jednak perspektywa wiosny daje nadzieję. Dłuższe dni i ciepełko!Wyhodowałam w doniczce hiacynta. Namiastka ogródka, a tak bardzo poprawia humor!

Psiak.

Za oknem śnieżyca! Temperatura powietrza dodatnia, więc żadnej szansy na śnieżną pierzynkę. Dobrze,że nie muszę wychodzić z domu.Psiak jest przepocieszny, ale przez niego się nie wysypiamy.O czwartej się budzi skory do psot i zabawy.Jest taki śmieszny, kiedy wlecze za sznurowadło ogromny, dużo większy od niego męski but. Wiem,że należy zakazać i chyba od jutra weźmiemy się za wychowywanie. W końcu już jest u nas niemal tydzień. Wykonałam nawet odstraszacz. Puszka po coli napełniona drobnymi monetami. Bardzo hałasuje, kiedy nią potrząsnąć. Należy użyć, jeśli psiak nie reaguje na kategoryczne "nie". No cóż, czas pokaże, na ile to skuteczna metoda. Bo co do maty i tego niby wabiącego aerozolu mam mieszane uczucia!Chyba ,że piesek gamoń!
Nadal jestem chora. W sumie dobrze się złożyło.Psiak ma czas, by się przyzwyczaić.Śmieszny jest i niezwykle odważny. Dzielnie zwiedza całe mieszkanie.Wczoraj rozpoczął szczepienia. W połowie lutego druga seria i w tydzień potem już będzie mógł wychodzić na dwór. Kupiłam specjalne ściereczki i preparat do ich nasączania. Powinno pomóc w nauce czystości. I tak jest rezolutny. Korzysta głównie z płytek w korytarzu. No i najważniejsze- śpi w koszyku! Stare wiklinowe legowisko owinęłam pledami. Zaakceptował z miejsca. Dostanie nowe posłanie. Oglądałam takie śmieszne budki dla psów z miękkiego materiału.