Wiśta, wio.

Nadal jestem zabiegana. Wszystko w biegu między jednym domem a drugim, do tego praca zawodowa. Człowiek po jakimś czasie przywyka nawet do nadmiernego wysiłku i udaje mu się jakoś powiązać wszystkie sznureczki.Co prawda, przyjaciółka mnie straszy, ze wszystko ma swoją cenę i rachunek kiedyś dostanę, ale nie mogę się zamartwiać na wyrost. I tak nie mam lepszego pomysłu na rozwiązanie problemu.Zatem, wiśta, wio!