Czas na zmiany...

Zaplanowałam wizytę u fryzjera, ale jak znam siebie, pewnie odłożę. Nie lubię fryzjera, a dopóki noszę czapkę, nieśpieszno mi do obcinania włosów. Poza tym, nie mam pomysłu na nową fryzurę! Zatem pewnie nadal będę paradować ze smętnie zwisającymi, za długimi pasmami.Przyznam,że już nie mogę na siebie patrzeć!

Gdzie ta wiosna?

Dzisiaj nieśmiało przebijała się wiosna. W ciągu dnia było kilka bardzo słonecznych chwil. Kiedy przechodziłam przez park, widziałam siedzących na ławkach. Radośniej się zrobiło.Nabrałam ochoty na generalne,świąteczne porządki, ale poczekam do soboty. Kupiłam waniliowe odświeżacze powietrza, w kryształkach. Mam kilka szklanych pojemników, napełnię je "wanilią". Wypiorę  firanki i umyję okna. Takie mam przynajmniej plany.

***

Wstałam dzisiaj bardzo wcześnie. O szóstej. Zjadłam śniadanie i jednak postanowiłam wrócić do łóżka. Zasnęłam na godzinę. Potem pojechałam do rodziców. Tata od długiego czasu choruje. Jakie szczęście,że mama może się nim opiekować. Staram się jeździć do nich w soboty. Nieraz pomagam mamie w sprzątaniu, częściej jednak po prostu rozmawiam z tatą. Choroba popycha go w depresję. Na wizytę psychiatry się nie zgadza. Przykro patrzeć, jak zamyka się w sobie i coraz bardziej wycofuje. Skoncentrowany jest głównie na swoich dolegliwościach. Jest niecierpliwy i często zwyczajnie przykry dla otoczenia. Tego doświadcza głównie mama, tak bardzo jemu oddana! Dobrze, że siostra mieszka blisko rodziców. Na nią spada teraz lwia część obowiązków, tym bardziej, że nie pracuje. Ech, starość jest okropna.

***

Późne niedzielne popołudnie. Powoli czas myśleć o nadchodzącym tygodniu, tak zaplanować zajęcia, by ze wszystkim zdążyć. Poniedziałek mam względnie wolny. Piszę względnie, bo nigdy nic nie wiadomo, co "wyskoczy". Powinnam go może spożytkować na poszukanie nowej pralki i dokonanie jej zakupu. Stara już ledwie dyszy,a  w zasadzie niemal nie dyszy!Nie mam też wiosennych bucików. Za to kupiłam niezły płaszczyk. Taki "w kolano", prochowiec z podpinką na zamek. Beżowy. Uśmiałam się z rozmiaru. 38! Chyba lekko przesadzili w C&A. Niemniej na metce-38! Nie założę go jednak zbyt szybko. Zapowiadają ochłodzenie i opadu śniegu.

Jestem postępowa.:-)

Czytnikiem jestem zachwycona. Czyta się wspaniale! Szczególnie w łóżku, przed zaśnięciem. Jest lekki i wygodny. Zamieszczonym z prawej strony klawiszem przewracam kartki, bez wysiłku. Zmieści wiele książek, pewnie tysiące. Przeczytałam kolejne trzy. Nie wiedziałam,że ja, miłośniczka papierowej książki, wielbicielka zapachu farby drukarskiej, tak szybko się przekonam do książki elektronicznej.

"Chłopiec w pasiastej piżamie"

To pierwsza książka, którą przeczytałam w czytniku. Jestem zachwycona. Podświetlony ekran pozwala na czytanie nawet przy małej nocnej lampce. Czytnik jest lekki, a kartki przerzuca się także za pomocą umieszczonego z boku klawisza. Jedynie wytrzymałość baterii pozostawia wiele do życzenia, ale nabyłam w sklepie komputerowym ładowarkę, wiec mogę czytać i ładować jednocześnie. Dzisiaj zabieram się za kolejną książkę.

Moja nowa zabawka.

Dostałam wreszcie zamówiony czytnik. Zdążyłam już nieco opanować jego działanie. Proste, intuicyjne! Tylko ten dotykowy ekran! Sam czytnik jest o tyle ciekawy, że odtwarza wgrane filmy.
Kolejny, jeśli się do tego przekonam, kupię z funkcją e-papier. Wtedy wzrok się mniej męczy. Do tej pory, dla mnie,  książka musiała być papierowa, dobrze kiedy pachniała farba drukarską i była ładnie wydana. Trzeba jednak nadążać...

I znów gardło...

Paskudnie boli mnie gardło. W zasadzie migdał z lewej strony. Próbuję płukania i leków w areozolu dostępnych w aptece bez recepty. Jak na razie skutek żaden. Na kolejki w przychodni nie mam ochoty. Może przejdzie samo w końcu.

Sobotni ranek.

Kupiłam w internetowym sklepie czytnik książek. Skorzystałam z tego, że właściciel zamyka sklepy w Polsce i wydałam tylko 214 zł (  czytnik eBooków VEDIA eReader K9 i porządne etui do niego). Teraz czekam na przesyłkę. Wiem, wiem...powinien mieć funkcję paper white. Ten nie ma. Za to ma dwie zalety: cena i możliwość oglądania wgranych filmów.
Za oknem śnieg z deszczem. Pogoda nie nastraja optymistycznie. I tak muszę z domu wyjść. Mam do załatwienia kilka niecierpiących zwłoki spraw.  
Wróciłam, ale czeka mnie  jeszcze jedno wyjście. Na dworze rzeczywiście paskudnie. Śnieg, olbrzymie płatki u góry i śliska mazia pod stopami. Ostatnio dwa razy nałożyłam na buty tzw. raki- kolce antypoślizgowe. Są bardzo skuteczne, choć niezbyt urokliwe. Dzisiaj nałożę je po raz trzeci! Nie mam ochoty na gips, na którejś z kończyn.