Kolejna sobota.

Pojechaliśmy na cmentarze. Paskudnie wiało i od czasu do czasu padał deszcz. Mimo to udało się nam zrobić to,co zaplanowaliśmy. Przyjechałam tak zmęczona,że po obiedzie ucięłam sobie drzemkę. Nie zrezygnowałam jednak z siłowni. Szukałam wymówki,by nie pójść,ale ostatecznie się zmobilizowałam. Wróciłam bardzo z siebie dumna!

Nocą.

Obudziłam się w środku nocy. Sen oddalił się na zawsze chyba. Koszmar. Jest 2.30. Za wcześnie,by wstać na dobre i jednocześnie za długo, by leżeć bezczynnie i bez nadziei na choćby drzemkę. Sięgnęłam po smartfona i bez włączania światła przejrzałam wiadomości. Media mają wielką moc. Manipulują nami. Trzeba naprawdę dystansu,by nie dać się wciągnąć w grę pozorów. Polityka była i będzie brudna. Z inną "gębą" do mas i z inną na co dzień dla ją uprawiających.

***

Sobotni poranek. Jeszcze leżę w łóżku. Za oknem ciemnawo, ponuro. Dzień zapowiada się leniwie. Obiad częściowo przygotowałam wczoraj. Muszę jednak odkurzyć i umyć podłogi. To trochę potrwa. Dobrze,gdyby mi się udało przed obiadem zaliczyć siłownię. Zaczęłam dość intensywnie ćwiczyć i bolą mnie nogi. Muszę to przezwyciężyć.

Rytmicznie.


Wpadłam w rytm i codziennie spędzam na siłowni 1,5 godziny. Jest to czas tylko dla mnie. Mogę spokojnie tonąć we własnych myślach. Wysiłek fizyczny zaś sprawia mi ogromną przyjemność.

W sobotę.

Zamierzałam poleniuchować,ale nic z tego. Obudziłam się kompletnie wypoczęta i wszelkie próby choćby zwykłej drzemki spełzły na niczym. A wczoraj planowałam, że nie wstanę z łóżka wcześniej jak o 10.00. Nagle więc sobota mi się znacząco wydłużyła. A może zacząć od siłowni. Zgodnie z wcześniejszym planem stałam się posiadaczką rocznego karnetu. No, jak dotąd tylko posiadaczką, bo posiadam tylko karnet. Potrzebuję jeszcze sportowego obuwia, ale gdyby przetrzepać szafy, to jakieś tam buty znajdę. Znalazłam. Nie było więc wymówki i udałam się na siłownię. Godzina na bieżni i pół godziny rowerkiem. Ten rower to ja niespecjalnie lubię. Ale, żeby nie było,żem leń, zawzięłam się. Stwierdzam, że bardzo potrzebowałam ruchu. Czuję się świetnie!

W zdrowym ciele...

Chyba znów zacznę chodzić na siłownię. Kiedyś biegałam codziennie i byłam naprawdę zadowolona. Potem przestałam i to był błąd. Zdecydowanie lepiej się czułam, gdy kilka godzin w tygodniu spędzałam na bieżni. Jutro spróbuję nabyć karnet.

Wybieram być.

Jestem szczęśliwa. Każdego dnia budzę się spokojna, zadowolona, spełniona. Cieszy mnie spacer,podczas którego zauważam, że już jest jesień, wspólne zakupy, planowanie kolejnych dni. I nie oczekuję niemożliwego. Ba, chyba nawet nie mam specjalnych oczekiwań. Ważniejsze jest być niż mieć.
Właśnie się obudziłam. Za oknem szarawo i raczej deszczowo. A ja znów radosna. Spokój i bliskość zapewniaj tak wiele. Naprawdę nie potrzeba więcej. Za moment. gorąca kawa i...zacznie się kolejny dzień. Chyba pojedziemy na zakupy. Jesień dopomina się płaszcza.