Bez nadziei.

Obudziłam się wcześnie i od razu do internetu. Co z akcją naszych himalaistów? Cały czas miałam nadzieję,że uda im się uratować Tomasza Mackiewicza. Ale, niestety. Fatalne warunki nie pozwalają na wznowienie działań. Jestem mocno przygnębiona.

Sobota.

Już po siłowni. Lubię tak rozpoczynać dzień. Nie szaleję. Głównie bieżnia,nieraz rowerowe czy orbitrek. I tyle. Zajmuje mi to godzinę. Niewiele,a korzyści sporo.

Mrožny poranek.

Jeszcze mogę 20 minut poleniuchować. No to leżę i myślę. Za oknem minus pięć. Mimo wszystko pojadę na siłownię. To dobry sposób na rozpoczęcie dnia. Obiad w zasadzie mam, więc żadnej wymówki nie znajdę. Szkoda,że jutro poniedziałek. Jestem zmęczona i nie chce mi się iść do pracy. Przytłacza mnie myśl o kolejnym tygodniu kołowrotu.