Upalnie.



Niesamowity upał, mimo że w nocy była burza. Nie ma czym oddychać. Nie wiadomo, jak się ubierać. Wyciągnęłam lekkie, lniane spodnie i kila lnianych koszul i piorę je na okrągło, potem prasuję, które to wymaganie jest wielką wadą lnianej odzieży.  Tym bardziej,że w kwadrans po założeniu i tak jest wygniecione. Jednak coś za coś. Komfort dla ciała zwycięzcą.
Byłam dzisiaj w galerii. Pierwszy raz od kilku miesięcy. Trafiłam akurat na wyprzedaże, ale kierując się rozsądkiem, opuściłam sklepy bez zakupów, choć kilka sztuk odzieży przymierzyłam. A nie! Jednak kupiłam! Cienki szal-komin, czarny. Przyda się  jesienią jako wykończenie różnych strojów.

Niedziela.

Dzień odpoczynku. No to odpoczywam, bo kolejny tydzień znów zapowiada się pracowicie. Jestem tak zagoniona, że momentami nie wiem, gdzie ręce włożyć. Staram się niemal codziennie pojechać do rodziców. Chorują i potrzebują coraz więcej troski. Niełatwo pogodzić wszystko, własny dom, pracę zawodową, opiekę nad rodzicami. Nieraz mam naprawdę dość. W tym wszystkim najbardziej zaniedbuję siebie. Ale koniec narzekania. to niczego nie zmieni. Zaparzę kawę i sięgnę po książkę. To najlepszy sposób na odreagowanie.

Chwila dla siebie.

Już lipiec. Jak ten czas pędzi! Zajęta jestem bardzo. Dzisiaj nieco zwolniłam, by nabrać sił na kolejny tydzień. Wypije kawę i zabieram się za prasowanie. Cóż, letnia odzież jest bardzo wymagająca.