Upalnie.



Niesamowity upał, mimo że w nocy była burza. Nie ma czym oddychać. Nie wiadomo, jak się ubierać. Wyciągnęłam lekkie, lniane spodnie i kila lnianych koszul i piorę je na okrągło, potem prasuję, które to wymaganie jest wielką wadą lnianej odzieży.  Tym bardziej,że w kwadrans po założeniu i tak jest wygniecione. Jednak coś za coś. Komfort dla ciała zwycięzcą.
Byłam dzisiaj w galerii. Pierwszy raz od kilku miesięcy. Trafiłam akurat na wyprzedaże, ale kierując się rozsądkiem, opuściłam sklepy bez zakupów, choć kilka sztuk odzieży przymierzyłam. A nie! Jednak kupiłam! Cienki szal-komin, czarny. Przyda się  jesienią jako wykończenie różnych strojów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz