Poświątecznie.



Święta za nami. Było spokojnie, ciepło, serdecznie. Tak jak lubię. Zdążyłam wszystko przygotować., mimo ogromnego strachu, że nie dam rady. Lubię klimat świąt. Taki sielsko-anielski, trochę kiczowaty. W pierwszy dzień świąt wzięliśmy psa i odbyliśmy podróż po cmentarzach. Wiem, wiem..pies, był jednak wyjątkowo spokojny, posłuszny. Zapaliliśmy znicze, zadumaliśmy się chwilę i wróciliśmy do domu. W wigilię tez byłam na cmentarzu. Jakoś tak mam, że kiedy już niemal wszystko ogarnę, jadę na cmentarz. Potem mogę spokojnie zająć się ostatnimi sprawami. Z reguły na godzinę, dwie przed kolacją mam już chwilę wytchnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz