Poranek.
Za oknem zimno i mokro,ale w łóżku cieplutko i przyjemnie. Dodatkowa
godzina przydała się jak najbardziej. Mogę spokojnie poleniuchować.
Niedzielny poranek jest miły. Gorzej po południu,gdy czas pomyśleć o
pracy. Wczoraj byliśmy na cmentarzu. To była druga wizyta przed świętem i
ograniczyliśmy się do zagrabienia i uprzątnięcia liści. Zdążyliśmy
przed ulewą. Nagrobki już wcześniej zostały umyte, więc pracy było mało.
Pogoda nie sprzyjała i na cmentarzu było zdecydowanie mniej osób jak
zwykle.Chyba muszę na jutro przygotować cieplejsze okrycia. Dotąd
starczały lekkie kurtki,ale wczoraj jednak odczuwałam chłód.
Zimno i mokro. Pojechaliśmy dzisiaj na cmentarz,by znów zagrabić i zebrać liście. Nagrobki już wcześniej zostały umyte,więc dzisiaj tylko ostatnie prace porządkowe. Chyba trzeba będzie pojechać jeszcze raz w poniedziałek. Gdy wynieśliśmy się na cmentarz, lekko mżyło,ale potem rozpadało się mocno i zrobiło się zimno. Zmarzłam i teraz ratuję się gorącą herbatę z cytryną. Mam też ochotę na krótką drzemkę.A co! Nie będę sobie żałować. A co!
Subskrybuj:
Posty (Atom)