***
Kończy się październik. Jutro już listopad, a nadal słonecznie i ciepło. W dzieciństwie na dzień 1 listopada zakładałam zimową odzież. Najczęściej nowy płaszczyk lub kurteczkę, musowo nowe botki! Dorośli podobnie. Wszyscy w zimowych rzeczach.Nieraz było na cmentarzu bardzo zimno. Pamiętam, jak siadałam w kucki przy grobie i igliwiem grzebałam w zniczu. Nie ja jedna! Tak zabawiały się wszystkie dzieciaki, z którymi na cmentarzu się spotykałam.Potem, zmarznięci mocno, szliśmy do babci na kawę i ciasto.Ciotki w futrach lub nowych, eleganckich płaszczach, wujowie też w płaszczach. No, elegancko było! Na jutro przygotowałam sobie krótką, skórzaną kurtkę, w której chodzę codziennie do pracy. Żadnego nowego ciucha! Żadnej parady!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz