W sobotę.
Zamierzałam poleniuchować,ale nic z tego. Obudziłam się kompletnie wypoczęta i wszelkie próby choćby zwykłej drzemki spełzły na niczym. A wczoraj planowałam, że nie wstanę z łóżka wcześniej jak o 10.00. Nagle więc sobota mi się znacząco wydłużyła. A może zacząć od siłowni. Zgodnie z wcześniejszym planem stałam się posiadaczką rocznego karnetu. No, jak dotąd tylko posiadaczką, bo posiadam tylko karnet. Potrzebuję jeszcze sportowego obuwia, ale gdyby przetrzepać szafy, to jakieś tam buty znajdę. Znalazłam. Nie było więc wymówki i udałam się na siłownię. Godzina na bieżni i pół godziny rowerkiem. Ten rower to ja niespecjalnie lubię. Ale, żeby nie było,żem leń, zawzięłam się. Stwierdzam, że bardzo potrzebowałam ruchu. Czuję się świetnie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz