No i po świętach...

Jak zwykle, najlepszy jest czas oczekiwania. Potem to jak z bicza trzasł...Szkoda,że pogoda nie dopisała.Kiedy jednak na choince rozbłysły światełka, świąteczny nastrój ogarnął wszystkich.Zatem najpierw wieczerza i opłatkowe życzenia, potem prezenty no i długie, nocne Polaków rozmowy. Uwielbiam czas, kiedy stół już uprzątnięty, naczynia pomyte. Wnosimy wtedy ciasta, słodycze,orzechy, owoce. Deserowe talerzyki piętrzą się na stosie. Obok widelczyki do ciasta. I tylko kawę lub herbatę donosi się z kuchni. Każdy nakłada sobie sam. Nie ma obowiązku siedzenia przy stole. Można przemieszczać się do woli i gadać, gadać, gadać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz