Wspominki.
Zima nie odpuszcza. W nocy temperatura spada nawet do minus dwunastu stopni. To irytujące! Wczoraj byłam za miastem. Tam jeszcze naprawdę zimowy krajobraz. W ogrodach nadal udekorowane światełkami drzewka. Aż się wierzyć nie chce, że za progiem kwiecień. Pamiętam z dzieciństwa wielkanocne święta. Często biegałam po dworze w samym sweterku. Z dzieciakami z podwórka szłam do kościoła z koszykiem święconki, lekko ubrana. Jednego razu, po powrocie ze świątyni, usiedliśmy na schodkach prowadzących do piwnic i komórek i opędzlowaliśmy zawartość naszych koszyków. Na końcu podwórka było takie coś, dziwaczna budowla, piętrowa. Na dole i na pięterku po kilka drewnianych drzwi prowadzących do piwnic.Chyba po 4 na prawo i lewo. Łączyły to wszystko poprowadzone przez środek, drewniane schody. To było dla nas, dzieciarni, cudowne miejsce. Latem budowaliśmy tam swoje "domy" używając do tego zabranych a domu, oczywiście bez pozwolenia, koców, nieraz kap ściągniętych z łóżek. To były czasy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz