***


Potwornie boli mnie gardło. Od wczoraj. Martwię się, bo nie mogę pójść na zwolnienie i nie mogę także zarażać. Jest grubo po północy. Nocuję u rodziców. Znaczy jestem u rodziców, bo o spaniu nie ma mowy. Dyżuruję przy  tacie. Mama śpi spokojnie. Dobrze, że udało się jej zasnąć. Tata też śpi. Trochę czytałam, trochę popracowałam na komputerze ,ale  nie mam tu dostępu do internetu. Też jestem już senna i trudno mi się czymś zająć na tyle skutecznie, by odgonić Morfeusza. Czytnik musiałam odłożyć. Rozładowała się bateria, a ja zapomniałam wziąć  ładowarkę. Za oknem jeszcze ciemno. Jest 01.44. Pewnie około czwartej  świat zacznie się budzić. Ale do czwartej jeszcze długo Minuty wloką się niemiłosiernie.Jak ten czas wolno płynie!  02.25. Za oknem nadal ciemno i cicho.Powoli wstaje dzień. Jest 03.14. Widać zarysy budynków, jaśnieje niebo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz