Za oknem cudnie. Mróz minus dziesięć i delikatna śniegowa
pierzynka. Delikatna, bo śniegu mało, ale od razu zrobiło się bardzo urokliwie.
Od zawsze lubię jesień i zimę. Pamiętam zimy mojego dzieciństwa i wydaje mi się
,że zawsze był śnieg i mróz. Biegałam z koleżankami na sanki do parku. Była tam
niewielka górka, a ile frajdy! Wracałam na kolację, wczesną kolację, bardzo
zmarznięta. Pamiętam ból skostniałych z zimna stóp i spierzchniętą skórę dłoni.
Rękawice potem mama suszyła przy piecu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz