Wstałam dzisiaj wcześniej niż zwykle. Za oknem niemal londyńska mgła. A to rozczarowanie! Wczoraj był przecież śliczny,słoneczny dzień. Nie jestem wyspana, gdyż pół nocy spędziłam na lekturze książki "Każdy szczyt ma swój czubaszek". Polecam! Uśmiałam się do łez. Lubię Marię Czubaszek i jej poczucie humoru. Czytuję jej bloga systematycznie.
Oto link- http://mariaczubaszek.bloog.pl/?ticaid=5f621. Umieściłam go też po prawej stronie swojego bloga.
Ciekawe, jak długo będzie cieplutko. Oglądałam prognozę długoterminową i trochę się zmartwiłam, gdyż 1 listopada ma być zimno! Szkoda.Lubię pobyć trochę na cmentarzu, połazić, posnuć się po alejkach.
Kupiłam w zeszłą sobotę znicze. Naprawdę się natrudziłam. U mnie kiepski wybór, albo ja zbyt marudna. Chciałam, aby były duże i niepstrokate. Tylko dwa warunki! W końcu mi się udało. Kwiaty tez zamówiłam. Tym razem wiązanki z drobnych białych chryzantem, chyba "dąbkami" je nazwała pani w kwiaciarni. Jako,że znicze mają miodowe szkło ( nie lubię, ale nie było białego!), poprosiłam o ozdobienie bukietu dodatkami w miodowym odcieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz