Trudne sprawy.

Jetem zdruzgotana. Niby wiedziałam,że pije, ale jednak skala tego co się dzieje, nie docierała do mnie. Często o tym rozmawiałyśmy. Uważałam,że owszem, pije zbyt często....
Ale od początku. Zdecydowała się uporządkować w swoim życiu to wszystko, co przeszkadzało normalnie funkcjonować. Nie była to decyzja taka od siebie, życie ją wymusiło,a w zasadzie kłopoty ze zdrowiem.Na pierwszy ogień poszły papierosy. Udało się. Nadal jednak piła. I to dużo!  Boże, jaka ja jestem naiwna! Niczego nie zauważałam! Przez tyle lat! Że spała w dzień? No cóż! I mnie się zdarzało,że padałam z nóg i krótka drzemka potrafiła zdziałać cuda. W każdym razie nadal ostro piła i drżała jednocześnie o swoje zdrowie.Trafiła w krótkim czasie dwa razy do szpitala. Najpierw-zawał, potem- napady histerii. Skąd histeria? Ano stąd,że przeholowała z alkoholem i drżała o serce. Kilka dni temu postanowiła sobie pomóc. Wiedziałam,że ma wizytę u psychologa. Myślałam jednak,że nie radzi sobie z emocjami na skutek zawału. Zadzwoniła do mnie jeszcze z gabinetu psychologa. Prosiła, bym za godzinę była u niej. Byłam. To miał być pierwszy krok terapii. Opowiedziała mi o swoim nałogu. Słuchałam. Nie przerywałam. Wróciłam do domu załamana. Nie wierzę,że sama, nawet z pomocą psychologa, da sobie radę.Tyle lat doskonale się kamuflowała i jest w tym mistrzem! Godzi wszystko! Alkohol, obowiązki zawodowe i domowe!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz