Co jakiś czas rwetest się podnosi ogromny wokół
sześciolatków i rozpoczęcia przez dzieciątka edukacji w wieku rzeczonych lat sześciu. Jakoś
specjalnego do tego przekonania na mam. Zerówka automatycznie przenosi się do
pięciolatków, zatem dziecię na zwyczajne, niczym nieskrępowane dzieciństwo ma
lat pięć i tylko wtedy, gdy bliżej początku roku obchodzi urodziny. Sama do
szkoły poszłam jako pacholę prawie siedmioletnie, prawie, bo w listopadzie się
urodziłam. Edukację zaczynałam od pisania po śladzie, co nudziło mnie
niemiłosiernie, bowiem akurat ja sztukę pisania i czytania, z własnej
inicjatywy, opanowałam dużo wcześniej. Jednak większość moich rówieśników nie umiała ani pisać, ani czytać, co dla nikogo nie było problemem.
Wystarczyły dwa lata, by obie sztuki opanować w stopniu należytym. Nikt nam nie
skracał i tak krótkiego dzieciństwa! Pierwsze tygodnie nauki to głównie zabawy
i wycieczki po okolicy i adaptacja do warunków szkolnych. Samo posiąście
umiejętności pisania i czytania jest mało istotne w tym procesie. Ważniejsze
jest osiągnięcie dojrzałości szkolnej. A z tym i jako siedmiolatka miałam problem.
Jakoś niespecjalnie wierzę ,że brzdąc sześcioletni jest w stanie udźwignąć
szkolne obowiązki. Zresztą, po co tak wcześnie? Jeszcze się w życiu nadźwiga! No chyba,że jak zwykle. Kiedy nie wiemy o co chodzi, to chodzi o...
I w tym miejscu polecam artykuł, do którego podaję link:
I w tym miejscu polecam artykuł, do którego podaję link:
http://wgospodarce.pl/opinie/2892-szesciolatki-marsz-do-szkoly-czyli-o-co-tu-naprawde-chodzi
"O co tu chodzi? To jaśniejsze, niż letnie słońce Jednoroczny
tylko wpływ do budżetu z podatku PIT to ok. 38,1 mld zł (dane GUS za
2011 r.). Jeśli młodzi wcześniej zaczną szkołę, wcześniej też ją
skończą , pójdą do pracy i zaczną płacić podatki rok wcześniej. Rok
dłużej będą musieli pracować, by przejść na emeryturę, I o to przecież
chodzi."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz