"Jak nie zabiłam..."

Czytam kolejną bzdurną książkę, taką by nie pozwalała zasnąć i jednocześnie nie absorbowała zbyt mocno. Tym razem wybór padł na „Jak nie zabiłam swojego męża”.   
Opowiastka o tym, ile w życiu spraw spada na kobietę i od ilu są w stanie wymigać się mężczyźni. Wypisz, wymaluj jak u mnie. Mąż mój w życiu nie zrobił prania! To niewiarygodne, ale prawdziwe! Moja wina. A jakże. Zawsze go wyręczałam. No więc pralka jest w całości moja!To zawsze ja posegreguję, nastawię odpowiedni program, dodam proszku i płynu. Pralka upierze. No i teraz pranie  zalegać będzie w bębnie tygodniami. Nie mogę na to pozwolić,więc wyciągam, wieszam. Żaden z panów w moim domu nie uważa za stosowne zdjąć z suszarki i ułożyć tego, co aktualnie na niej się znajduje.Im więcej na ten temat piszę, tym bardziej się nakręcam. Dobrze, że jestem w domu rodziców, bo awantura gotowa! Najbardziej jednak irytuje mnie co innego. Jest to zostawianie w toalecie twardych, tekturowych środków z wnętrza rolek papieru toaletowego.Kiedyś postanowiłam ich nie sprzątać. No cóż, okazało się, że nikomu, poza- oczywiście- mną one nie przeszkadzają. Przy bodaj dziewiątej rolce dałam za wygraną.
Dochodzę do wniosku, że moja odporność na prozę życia jest coraz mniejsza. Za kilka lat będę zwyczajną zrzędą! Gotową do awantur w każdej niemal minucie życia.
Przypomniała mi się  historia z życia moich znajomych. Przez dość długi czas zamieszkiwali wspólnie z teściami niewielkie M-4. Na dodatek z trójką małych dzieci. Niewyobrażalna wprost ciasnota i brak intymności winny być przyczyną wielu spięć. Nic z tego. Stosunki były jak najbardziej poprawne i nigdy nie doszło do awantury, ba, nawet sprzeczki. Spokojnego i bardzo flegmatycznego, starszego pana domu tylko jedna rzecz wyprowadzała z równowagi. Jego własna żona chrupiąca przed snem jabłko!To niewiarygodne, jak bardzo może przeszkadzać tak drobna rzecz. A jednak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz