Trochę liczyłam na dostęp do sieci. Miasto uruchomiło wiele
punktów bezpłatnej sieci wi-fi i jeden z nich mieści się blisko miejsca
zamieszkania rodziców. Jednak albo mimo wszystko jest to za daleko, albo
połączenie jest jeszcze nieaktywne. Szkoda. Łatwiej byłoby mi wytrwać w gotowości przez całą noc. U mnie mam w
zasięgu dwie sieci bez zabezpieczeń. Ale u mnie jest to mi niepotrzebne! Pogoda
się bardzo popsuła. Zimno i pada. Nie czuję się najlepiej. Biorę antybiotyk.
Jestem osłabiona i chyba lekko podtruta lekami. W każdym razie dotrwać do rana
będzie mi bardzo trudno! Nie ma jeszcze 23.00, a ja już jestem wykończona.
Patrzę na niezliczone ilości bibelotów w pokoju rodziców. Na
co im tyle tego? Hołduję zasadzie, im mniej tym więcej! Ilość zbędnych rupieci
mnie przytłacza. Tylko książkom daję przyzwolenie. Po co komu na przykład trzy zegary w jednym
pomieszczeniu? Nie wspomnę o wazonach, wazonikach, koszach i koszyczkach, misach
i miseczkach, dzbankach i dzbanuszkach, serwetach i serwetkach. Tak przepełnione
pomieszczenia działają przygnębiająco.A ile kłopotów przy sprzątaniu! Mama jest
jednak bardzo do tych drobiazgów przywiązana i chyba nie widzi nadmiaru.
Zresztą, niech ma, co chce i już. Wytykam mamie, a sama jestem chomikiem!
Chomikuję alkohol! Rzadko pijemy, jakoś tak wyszło, a jednak lubię mieć! I to
ja, nie mąż! Podczas cotygodniowych zakupów często dokładam kolejną butelkę
jakiegoś trunku.By mieć!
Za dwadzieścia trzecia. Tata wstawał dotąd dziewięć razy.
Jestem zmęczona. Wstał po raz dziesiąty.Noc zakończył na siedemnastokrotnym
odwiedzeniu wc. Jestem wykończona. Oboje jesteśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz