Myśli na każdy dzień...

Kocham książki, a jednak pożałowałam pieniędzy. Było to tak. W galerii weszłam do empiku. Poszukiwałam książki, dodatku do prezentu, nie, nie dodatku, to miał być osobny prezent i tylko dla NIEJ. Najpierw przejrzałam półki z literaturą kobiecą. Nic nie znalazłam. To miała być książka na długo, nie na raz. Poprosiłam sprzedawcę o pomoc. Wskazał mi miejsce z poradnikami i tam...BYŁA!Nieduża książeczka autorstwa ks. Jana Twardowskiego z myślami na każdy dzień roku.
Przewertowałam. Spodobała mi się. Zmusza do refleksji. W zasadzie można ją czytać cały rok. Każdego dnia tylko tyle, ile przeznaczył autor.Wahałam się, czy nie kupić dla siebie, bo naprawdę mnie urzekła. Nie kupiłam. Ze skąpstwa. Męczyło mnie to dwa dni. A dobrze mi tak! Dzisiaj ja będę miała! Dodam, jeszcze tylko, że obdarowana bardzo się wzruszyła, gdy jej w kąciku, osobno, wręczyłam tę niedużą książeczkę.
No i nie kupiłam! Poszłam do księgarni. Mamy w mieście jedną cudną, z klimatem. Można usiąść, zamówić kawę, przejrzeć książki.Tak zrobiłam i...No właśnie, jednak nie mój klimat. Za dużo odwołań do religii. Nie mam więc tej książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz