Czwartkowo.

Ależ się dzisiaj napracowałam. Najpierw zawodowo, potem w kuchni. Gotowałam i gotowałam. Zupę pieczarkową dla panów, rosół z makaronem i mięsem ze skrzydełek dla pieska, no i dla siebie-zgodnie z dukanową dietą- pulpety z mięsa z indyka. Wczoraj kupiłam fajny garnitur na wiosnę. Mieszanka lnu z czymś syntetycznym. Tego sztucznego tylko troszkę. Zwyczajny zupełnie. Ciemnobrązowy w jasne prążki. Zostawiłam w sklepie, bo spodnie były trochę za krótkie. Przedłużą. Mam odebrać w piątek po 16.00.Muszę teraz koniecznie kupić brązową torebkę. Mam niby dwie, ale jedna zniszczona już mocno, druga z kolei zapinana tylko na taki skórzany skobel i bez przegródek w środku. Łatwo zgubić zawartość. Koleżanka z pracy od wczoraj jest także, jak ja, szczęśliwą posiadaczka sznaucerka miniaturowego.Ciekawa jestem, jak się będzie sprawował. Ma również 8 tygodni, jak nasz, gdy trafił do nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz