O jak o silnej woli.
Nie można być całe życie niewolnikiem swojej silnej woli... Niby nie, a jednak ja często bywam w kajdanach. Nieraz myślę,że za często. Paliłam papierosy. Dużo. Nikt i nic nie był w stanie mi wyperswadować. Gorzej, sam akt palenia sprawiał mi przyjemność.To stało się nagle. Powiedziałam sobie : „Dość”. Wprawiłam w zdumienie wielkie najbliższe otoczenie. Nikt oczywiście nie wierzył, że ja- zagorzała palaczka- dam sobie radę. Dałam. Bo jestem nieugięta, kiedy coś postanowię. To tylko jeden przykład, mogłabym je mnożyć. Czy jednak warto być nieugiętą? Sama nie wiem. Łatwiej by się chyba ze mną żyło, gdybym częściej nie dawała sobie z czymś rady, bo kiedy wymagam od siebie, wymagam też od innych, a to budzi niezadowolenie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
..a może lepiej dawać???...a nie wymagać..a może słabość jest naszą siłą..czasami i najsilniejszego musi ktoś przytulić...żeby sam siebie nie zadręczył
OdpowiedzUsuńTo się nie nazywa wymaganie od innych, tylko... nietolerancja :)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa "muchy w nosie". Wtedy bywam nieznośna i myśli moje też nieuporządkowane. Minie zły humor, wróci tolerancja! )))
OdpowiedzUsuń