Kożuch.

Nie znoszę robienia zakupów. Szczególnie, gdy dotyczą odzieży. Niestety, będę musiała udać się do sklepu i kupić płaszczyk na zimę.
Mam krótki, z kapturem, ale noszę go już kilka sezonów i wytarł się  trochę,  muszę kupić nowy. Poza tym krótki płaszcz nie był najmądrzejszym pomysłem. W zeszłym roku odpuściłam. Nabyłam byle jaką kurtkę i jakoś dzielnie przetrwałam sezon. Chciałabym długi,lekki, wełniany płaszcz. Kiedy byłam dorastającą panienką, mama wspaniałomyślnie odstąpiła mi zakopiański kożuszek.Jaka ja byłam szczęśliwa! Do czasu! Okazało się, że kożuch jest bardzo ciężki. Jednak moda zrobiła swoje i dźwigałam go dzielnie całą zimą, tym bardziej, że był przedmiotem pożądania wielu moich koleżanek. Od tamtego czasu zwracam szczególną uwagę na ciężar zimowej odzieży! Naprawdę mnie bolały ramiona od tego niewydarzonego okrycia , a   wstręt do kożuchów wszelkiej maści mam do dzisiaj!Tych w mleku też!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz