Spotkaliśmy się, bo tak pewnie ktoś to zaplanował, tam u góry. Nie wierzę w przypadki, więc uznajmy, że i tym razem to nie był czysty przypadek.
Chyba w ogóle w życiu niewiele dzieje się ot tak sobie,często wszystko się jakoś dziwnie plącze. Na przykład, nie znałam kompletnie szwagra mojego męża, chociaż mieszkaliśmy blisko siebie. Ba! spędzaliśmy wakacje w jednej malutkiej miejscowości i to co roku, a dodatkowo dobrze znałam jego siostrę i kuzynki. Mimo,że byliśmy tak blisko, mijaliśmy się.Jakież było obopólne zdziwienie, gdy zasupłane niteczki naszej znajomości zaczęły się powolutku rozwiązywać. Ale wróćmy do naszych baranów. No więc spotkaliśmy się...Okazało się, że i nasze drogi się dziwnie krzyżują. Łączą nas miejsca, nieraz ludzie.Najważniejsze jednak, że rozumiemy się w mig, nie musimy dopowiadać myśli. Nieraz mam wrażenie, że znamy się od zawsze.Potrafimy rozmawiać o wszystkim, lubię te rozmowy. Wyciszają, nieraz zmuszają do głębszej refleksji, zdarza się, że zwyczajnie bawią. Zawsze ciepłe i serdeczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz